POLAND in NOIR - DAY 14 and The NeverEnding Story

Moje pierwsza podróż literacko-fotograficzna dobiegła końca. Trwa jednak powstawanie cyklu POLAND in NOIR, a wraz z nim, odkrywanie własnej formy wyrazu artystycznego.

Mam setki przemyśleń, wniosków i wskazówek  na przyszłość - dla siebie i na teraz - dla innych, odważnych odkrywać tajemnice zaklęte w otaczającej nas przestrzeni. Postanowiłam o tym wszystkim nadal pisać oraz fotografować, bo przecież tam gdzie kończy się słowo, zaczyna się obraz...

To był niesamowity czas, również dzięki Wam. Niejednokrotnie siłą woli odsuwałam na bok zmęczenie i opowiadałam o dniu minionym. Miałam świadomość, że tworzę dla siebie, ale publikuję dla Odbiorców. Bardzo ciekawe i subiektywne przeżycie.

Wczorajszy dzień spędziłam w drodze. 580 km w deszczach, czasem wręcz oberwaniach chmury od województwa warmińsko-mazurskiego, przez pomorskie, kujawsko-pomorskie, odrobinę mazowieckiego, łódzkie aż na Śląsk.

W związku z tym, dwa poniższe zdjęcia są "z drogi". Zrobione w trakcie jazdy, kiedy jedna ręka trzyma kierownicę, a druga naciska spust migawki.

Więc, wpierw autostrada /FREEWAY/
Photo FREEWAY by Ewa Dudkiewicz, Poland (on the road) 2015

a potem pobocze /HARD SHOULDER/
Photo HARD SHOULDER by Ewa Dudkiewicz, Poland (on the road) 2015
Kiedy wieczorem wróciłam do domu, jeszcze w pędzie jazdy i emocji przygotowałam do bloga zdjęcia, ale wtedy wygrał sen... dlatego ten post powstał z lekkim opóźnieniem, ale jest i będą kolejne.

Zaczniemy od wniosków i refleksji, a potem przyjdzie czas na dalsze odkrywanie świata w noir.
Dziękuję i do kolejnego postu

Ewa (w noir)
Photo EVE in NOIR by Ewa Dudkiewicz, Poland (Sieniawa) 2015





POLAND in NOIR - DAY 13



Frombork. Miasto, w którym czas upłynął mi szybciej, niż zdmuchnięcie świecy. Dopiero co cieszył mnie poranek i ciepło słonecznych promieni, a już za oknem ciemność i mrok. Prawie cały dzień spędziłam na robieniu setek zdjęć, ale dzisiejsza opowieść będzie na przekór minimalistyczna.


Uruchomcie swoje pokłady wyobraźni, bo przyszedł czas na grę, w której królową jest fantazja, a król jest nagi...

Zacznę od ognia, a może chwili, kiedy go brakuje?
On ma ją w garści /IN THE HAND/, lecz ona nie płonie.
Photo IN THE HAND by Ewa Dudkiewicz, Poland (Frombork) 2015
Niczym w sieci - pułapce /THE TRAP/ tkwią zawieszeni na linie, która niebezpiecznie napręża się pod ich ciężarem. Chcecie wiedzieć gdzie się kończy? 
Photo THE TRAP by Ewa Dudkiewicz, Poland (Frombork) 2015
To spójrzcie w dół. Lina prowadzi do punktu zwrotnego /TURNING POINT/

Photo TURNING POINT by Ewa Dudkiewicz, Poland (Frombork) 2015
Bowiem z tej czarodziejskiej kuli zawieszonej na cienkiej nici przeznaczenia, albo odkryją wszechświat /UNIVERSE/*...
Photo UNIVERSE by Ewa Dudkiewicz, Poland (Frombork) 2015
 ... albo przeszyje ich metalowy chłód umieszczony na kamiennym śladzie przeszłości /VESTIGE/
Photo VESTIGE by Ewa Dudkiewicz, Poland (Frombork) 2015
 W każdym bądź razie, ich przyszłość jest w ich rękach...być może /PERHAPS/
Photo PERHAPS by Ewa Dudkiewicz, Poland (Frombork) 2015

 -----------
* zdjęcie UNIVERSE  przedstawia fragment meteorytu o nazwie Gibeon, który można oglądać w Planetarium we Fromborku

POLAND in NOIR - DAY 12

Dwunasty dzień podróży literacko-fotograficznej dobiega końca. Jeszcze miesiąc temu snułam plany, a teraz to wszystko dzieje się w rzeczywistości. Niesamowite!

Dzisiaj znowu prawie 300 km. na liczniku i jesteśmy we Fromborku. Zapytacie, dlaczego zamieniłam województwo podlaskie na warmińsko-mazurskie? Przecież, to już nie kraina żubra, tylko szlak gotyckich zamków i ślady architektury pruskiej. Macie rację, jednak zmierzamy do końca tej podróży, więc postanowiłam wykorzystać okazję na rekonesans i planowanie następnych wojaży. Cykl POLAND in NOIR, aby mógł być wiarygodny, musi objąć całą Polskę. Teraz z pewnością domyślacie się, co chodzi mi po głowie... jednak na plany i podsumowania jeszcze przyjdzie czas po powrocie na Śląsk.

Czas na relację z dwunastego dnia przygody obrazu i słowa... którą zacznę nietypowo, bo od zdjęcia, które najbardziej mnie zaintrygowało. Nosi tytuł maska /THE MASK/  i efekt, który udało się uchwycić na twarzy Lenina, to układ materiału, na którym znajduje się jego podobizna. Zdjęcie zrobiłam w muzeum, o którym piszę pod koniec postu.
Photo THE MASK by Ewa Dudkiewicz, Poland (Mamerki) 2015


Kolejne dwa zdjęcia wykonałam już podczas wieczornego spaceru po Fromborku: katedra /THE CATHEDRAL/ z widocznym księżycem, jakby przytwierdzonym do szpicy środkowej wieży oraz symbol /THE SYMBOL/ - bo jeżeli cykl nosi tytuł POLAND..., to polska flaga może stanowić jego identyfikator.
Photo THE CATHEDRAL by Ewa Dudkiewicz, Poland (Frombork) 2015
Photo THE SYMBOL by Ewa Dudkiewicz, Poland (Frombork) 2015
A zanim dojechałam do Fromborka?
Przygoda zaczęła się wcześnie, bo zaraz po śniadaniu, kiedy z upartością właściwą mojemu znakowi zodiaku, poszukiwałam wiaduktów kolejowych w pobliżu Gołdapi. Postanowiłam nie odwiedzać znanej miejscowości Stańczyki, a wybrać mniej sławne Botkuny i Dubeniki (a dokładniej Kiepojcie). W skrócie, dwie godziny poszukiwań.  Zanim osiągnęłam cel (który mnie nie usatysfakcjonował), przy okazji wjechałam na poligon strzelecki z ostrzeżeniem, że tylko na własne ryzyko oraz fotografowałam ruiny, a nawet zgliszcza /REMAINS/ po kilkunastu wolnostojących budynkach. Cały obszar kojarzył mi się, jak tereny cywilne po przejściu frontu wojennego.
Photo REMAINS by Ewa Dudkiewicz, Poland (on the road) 2015
Pozostając w temacie po/wojennym, kiedy za Węgorzewem wybrałam zły zjazd z ronda, trafiłam do "Miasta Brygidy", czyli muzeum II wojny światowej z największymi bunkrami na Mazurach (tak się przynajmniej reklamują). Kolejne dwie godziny eksploracji tego miejsca pozwoliło na zrobienie wielu fotografii (w tym pierwszą na górze). Jednakże zaprezentuję jeszcze jedną, znowu z mocnym akcentem NOIR. Zdjęcie pt. klaustrofobia /CLAUSTROPHOBIA/ zostało wykonane przy wyjściu z bunkra... tylko, że to była droga bez wyjścia...


Photo CLAUSTROPHOBIA by Ewa Dudkiewicz, Poland (Mamerki) 2015
Jutro jednak mam nadzieję na wyjście, a dokładniej na zwiedzanie Fromborka... i oczywiście, następne setki zdjęć.

POLAND in NOIR - DAY 11

Jedenasty dzień podróży był pełen wrażeń, poszukiwań i spotkań na trasie od Gawrych Ruda do Gołdapi.
Podczas całego wyjazdu byłam już przy granicy Polski z Białorusią, Litwą, a teraz, po 160 kilometrach dojechałam do przejścia granicznego z Rosją. Dzisiaj, po drodze zwiedziłam urocze wsie, parki krajobrazowe, fortyfikacje, zburzone pałace i odkrywałam historię i ciekawostki Suwałk oczami mojego przewodnika, Wojtka Pająka. Nie sposób opisać tego w jednym poście, szczególnie że zakrada się zmęczenie, a jutro przede mną kolejne kilometry za kierownicą.

Dlatego, dzisiejszy post będzie wycinkiem przygotowanym na podstawie pierwszej części zrobionych zdjęć (dokładnie do południa). Zacznę jednak małą retrospekcją z wczoraj. Do tego zdjęcia mam sentyment - aparat (lustrzanka dwuobiektywowa) i jeszcze napis START. To jakby głos przeznaczenia, który nie potrzebuje komentarza.

Photo START (beggining) by Ewa Dudkiewicz, Poland (Sejny) 2015

To startujemy. Pierwsza miejscowość, Danowskie i fotografia pt. władza /POWER - to be or not to be in power/. Kto ją ma? Człowiek karmiący ptaka, czy ptak przyciągający uwagę karmiącego?
Photo POWER... by Ewa Dudkiewicz, Poland (Danowskie) 2015
Druga miejscowość trudna do określania, bardziej pasuje: w drodze do miejscowości Raczki. Zdjęcie pod tytułem święta krowa /SACRED COW/. Musiałam się zatrzymać. Zaintrygował mnie kadr. Zwierzę wpatrzone we mnie na tle ciekawej architektury drogowej - dwa światy i krowa z przekazem - zobacz, gdzie przyszło mi żyć.
Photo SACRED COW by Ewa Dudkiewicz, Poland (on the road) 2015
Trzecia miejscowość Raczki i nadciągające ciemne chmury kontra gołąb, który przysiadł na słupie elektrycznym, aby za chwilę wznieść się do lotu. Moment, niczym znak /THE SIGN/ zbliżającej się mocy zła. W tym zdjęciu wyjątkowo (jak dla mnie) nie liczyła się ostrość, tylko uchwycenie atmosfery.
Photo THE SIGN by Ewa Dudkiewicz, Poland (Raczki) 2015 
Czwarta miejscowość - Dowspuda z pozostałościami neogotyckiego pałacu Paca. To ciekawe ruiny pod kątem fotografii, bo trudno mówić o zwiedzaniu. Ponadto, w rzeczywistości, ich stan mocno odbiega od tego, który jest zaprezentowany na stronie wikipedii.
Ja jednak wybrałam zdjęcie podglądacz /VOYEUR/, kiedy przez okno musiałam zaglądać do innego budynku u wejścia do parku z pałacem. To podobno jest informacja turystyczna. Zamknięta.
Fotografie resztek różowej budowli Paca zaprezentuję w postach po przyjeździe w kategorii "nie publikowane".
Photo VOYEUR by Ewa Dudkiewicz, Poland (Dowspuda, Tourist Information) 2015 
Piąta miejscowość - Suwałki i tutaj powinnam zacząć pisać kolejny post. Wybaczcie jednak, ale dam tylko zdjęcie, które wykonałam przy pomniku urodzonej w Suwałkach Marii Konopnickiej (sorry Wojtek). Fotografia nosi tytuł opowiadacz /STORYTELLER/ i niech będzie zachętą do snucia dalszych historyjek, niekoniecznie bajek... chyba, że dla dorosłych dzieci.
Photo STORYTELLER by Ewa Dudkiewicz, Poland (Suwałki) 2015
A jutro?  Rano chcę sfotografować wiadukty kolejowe, a następnie kontynuować podróż wzdłuż północnej granicy województwa warmińsko-mazurskiego, aż ujrzę gwiazdy... już wiecie, gdzie jadę?

POLAND in NOIR - DAY 10

Dzisiejsze wrażenia jakże różnią się od wtorkowej monotonii wystukiwanej rytmem deszczu.
10-ty dzień podróży, przejechane dzisiaj ponad 100 km oraz przekroczony pierwszy 1.000 wejść na bloga! Dziękuję! Jeżeli jest osoba, która zauważyła, że była tysięcznym Czytelnikiem, proszę o kontakt lub komentarz. Otrzyma specjalny foto-album z podróży POLAND in NOIR.

A teraz do pracy! Tak więc, kiedy wróciłam wieczorem do miejsca, gdzie nocuję, miałam problem całkowicie odmienny od wczorajszego. Udało mi się wykonać wiele ciekawych zdjęć i teraz głowię się, które wybrać. Nie mogę Was zarzucić zbyt ogromną ich liczbą, bo byłoby to natarczywe i przesadne. Zdecydowałam więc, że wybiorę te, które wizualnie wzmocnią fabułę krótkiej opowieści z dreszczykiem. Kolejne, będę prezentować przy następnych okazjach (ostatnio się zdziwiłam, jaką już mam sporą listę rezerwową). Jeszcze krótkie informacje logistyczne. Dzisiejsza trasa przebiegła następująco: drogą 653 przez Stary Folwark, Sejny i Ogrodniki aż po granicę polsko-litewską i z powrotem trasą nr 16 przez Giby i Frącki do Gawrych Ruda. Plan obejmował jeszcze kilka innych miejscowości, ale przez wzmożone prace drogowe na wielu odcinkach i konieczność objazdów (szykuję filmiki z przejechanych tras, jedną np. nazwałam "drogą serową" ze względu na olbrzymie i liczne dziury), musiałam na bieżąco się dostosowywać.

Najpiękniejszym miejscem, które dzisiaj odwiedziłam były Sejny, a ich podominikański klasztor to raj dla fotografa lubiącego mroczne klimaty. Budowla pochodzi z XVI wieku i poprzez swoje trudne losy wymaga renowacji. Prace trwają, jednak turyści mają dostęp do wielu sal (także w trakcie remontu) i ekspozycji. Fotografować można bez problemu.

Czas na opowieść...

Drogi Czytelniku, tak dużo widziałeś, tak wiele już słyszałeś.
Założę się jednak, że nie masz pojęcia, co kryje się za tym jeziorem / THE LAKE/...

Photo THE LAKE by Ewa Dudkiewicz, Poland (jezioro Hołny) 2015

i za tym wzgórzem /THE HILL/
Photo THE HILL by Ewa Dudkiewicz, Poland (on the road) 2015
(...) kryje się tajemnica. Niczym uśmiech losu /STROKE OF LUCK/
Photo STROKE OF LUCK by Ewa Dudkiewicz, Poland (Sejny) 2015
ujrzysz to, czego światło dzienne nie chce pokazywać i blask księżyca co noc omija.

Wpierw, przejść musisz krokiem żwawym przez korytarz /HALLWAY/.
Photo HALLWAY by Ewa Dudkiewicz, Poland (Sejny) 2015
Następnie, skręć tam, gdzie napis obwieszcza o "ołtarzu uprzywilejowanym na zawsze". Nawet mucha /THE FLY/ gdy na nim przysiądzie, zamiera na wieki...
Photo THE FLY by Ewa Dudkiewicz, Poland (Sejny) 2015
Teraz tylko omiń twarz /THE FACE/  i nie bacząc na przeszkody podejdź do ściany tajemnicy prastarej.
Photo THE FACE by Ewa Dudkiewicz, Poland (Sejny) 2015
Widzisz kapelusz /THE HAT/ zawieszony na ścianie...
Photo THE HAT by Ewa Dudkiewicz, Poland (Sejny) 2015
czy jesteś pewien, że on wisi? Tak? To dlaczego, ma sznurek obwiązany wokół gwoździa poniżej?

Tajemnica kryje się w murach... tak, jak właściciel tego kapelusza...
... przecież, pradawne tajemnice, znają tylko duchy przeszłości...

POLAND in NOIR - DAY 9

Co można robić w pochmurny, deszczowy dzień? Zdjęcia. Jest to oczywiście technicznie trudniejsze, gdyż trzeba właściwie zabezpieczyć zarówno sprzęt, jak i siebie.  Wczorajsze słoneczne popołudnie dało mi nadzieję, że aura będzie korzystna dla dzisiejszych ujęć, jednak okazało się zupełnie inaczej. Na szczęście, rano zdążyłam wybrać się nad jezioro, mając w głowie myśl przewodnią tej podróży: nie ma pośpiechu /TAKE YOUR TIME/
Photo TAKE YOUR TIME by Ewa Dudkiewicz, Poland (Gawrych Ruda) 2015
Korzystając z bliskiego kontaktu z przyrodą inscenizowałam ujęcia, bawiąc się kadrem, perspektywą i małymi bohaterami, które pełniły rolę naturalnych modeli w swoim środowisku. W tym czasie, na niebie zbierały się chmury, które w końcu pogodny poranek, zamieniły w całodzienną ulewę.
Nie poddałam się i po południu po raz drugi wyszłam poszukując tematów do zdjęć. Liczyłam, że może coś się zmieni, ale płonne były moje nadzieje. Chcąc na chwilę osłonić się przed deszczem, szczególnie, że padało dość silnie, schowałam się pod zadaszeniem i tam wykonałam fotografię, którą chcę Wam pokazać. To naoczny świadek /EYEWITNESS/
Photo EYEWITNESS by Ewa Dudkiewicz, Poland (Gawrych Ruda) 2015
W końcu, przemoczona i nie do końca usatysfakcjonowana wróciłam do hotelu. Czułam, że chcę jeszcze coś sfotografować... jakiś niedosyt nie dawał mi spokoju. Pomyślałam, że potrzebuję dystansu. Przejrzałam wykonane zdjęcia i odeszłam od komputera. Położyłam się i spojrzałam do góry. Na suficie, znajdowało się ostatnie moje ujęcie, klamra, której mi brakowało. To była lampa sufitowa /CEILING LAMP/. Jeżeli ten sufit wydaje się Wam trochę dziwny, to macie rację. Patrzycie na odbicie w lustrze.
Photo CEILING LAMP by Ewa Dudkiewicz, Poland (Gawrych Ruda) 2015

Jako ostatnie zdjęcie, zaprezentuję te, które zrobiłam pierwsze, a dokładniej, to efekt nałożenia dwóch zdjęć wykonanych teleobiektywem i dopracowanych w programie lightroom. Fotografia nosi tytuł NIRVANA, gdyż w jakiś sposób ukazuje oderwanie od rzeczywistości. Mamy tu mocny czarny, tonację pośrednią oraz cień gałęzi, jakby wyłaniający się z mgły. Gdzieniegdzie, przebłyski białego światła dla przełamania monodyktatury.  Tą pracę zakwalifikuję do noir futurystycznego.
Photo NIRVANA by Ewa Dudkiewicz, Poland (Gawrych Ruda) 2015










POLAND in NOIR - DAY 8

Od dzisiaj "Kraina Żubra" jest już wspomnieniem. Otwarły się wrota /THE GATE/ do miejsca, gdzie bezsprzecznie rządzi woda. Trzy dni spędzę w miejscowości Wigry, tuż nad jeziorem o nazwie Staw i w sąsiedztwie jeziora Wigry.

Photo THE GATE by Ewa Dudkiewicz, Poland (Lipsk) 2015


Pomiędzy Białymstokiem a Wigrami jest odległość mniejsza, niż 175 km, które mam dzisiaj na liczniku, lecz postanowiłam po drodze odwiedzić kilka ciekawych miejsc. Jednym z nich był Lipsk . Tych, którym nazwa kojarzy się raczej z Lipskiem w Niemczech, pragnę zapewnić, że jest również taka miejscowość w powiecie augustowskim i warto ją zobaczyć. Dodam, że słynie ze swoich bajecznych pisanek. Mają też swojego małego żołnierza /LITTLE SOLDIER/, który strzeże mieszkańców, czuwając na działku umieszczonym po prawej stronie drogi wjazdowej do miasta.

Photo LITTLE SOLDIER by Ewa Dudkiewicz, Poland (Lipsk) 2015

Podróżując, nie sposób nie mijać domów. Dzisiaj, wykonałam dwa zdjęcia budynków, które swoim wyglądem w jakiś sposób mnie zaintrygowały. Ich prezencja, z pozoru niczym się niewyróżniająca, może dla miłośnika fotografii kreatywnej stać się źródłem ciekawego eksperymentu w obszarze obrazu i języka, czyli nadania zdjęciu nazwy.
Pierwszą fotografię wykonałam w Sokółce. Dom zniszczony, zaniedbany niczym pijak, który zapomniał o świecie. Dom pijany /DRUNK HOUSE/.

Photo DRUNK HOUSE by Ewa Dudkiewicz, Poland (Sokółka) 2015
Drugi zaś, dostrzegłam na pierwszym spacerze w miejscu, w którym teraz przebywam. Charakterystyczny jest jego kolor, więc musiałam go nazwać biały dom /WHITE HOUSE/.

Photo WHITE HOUSE by Ewa Dudkiewicz, Poland (Wigry) 2015

Zakończę dzisiaj w mocnym akcencie NOIR, zdjęciem, którego nazwa Apokalipsa /APOCALYPSE/, jest wystarczająco wymowna.

Photo APOCALYPSE by Ewa Dudkiewicz, Poland (on the road) 2015

POLAND in NOIR - DAY 7

Za nami siódmy dzień podróży, setki przejechanych kilometrów, kilkanaście odwiedzonych miejsc i przede wszystkim, olbrzymia liczba wykonanych zdjęć.

Cieszę się, że forma, w której prezentuję moje artystyczne spojrzenie na Polskę Wschodnią spotyka się z Waszym zainteresowaniem. Planując ten wyjazd, byłam otwarta na różne jego warianty i scenariusze. Po tygodniu, mam już pierwsze przemyślenia i są one optymistyczne oraz motywują do dalszego angażowania się w twórczość fotograficzno-literacką.

Jednak (zawsze musi być jakieś "ale"), mam poczucie, że pokazałam za mało klasycznego NOIR. Zdjęcia o ostrych kontrastach, mrocznych klimatach z czernią i bielą owianą tajemniczą szarością mgły, przytłumionej grze świateł i cieni. Dlatego teraz, zaprezentuję fotografie nasycone niepokojem, niepewnością, a może i grozą?

Dzisiejsza, deszczowa aura, choć niemile przeze mnie rano powitana, pomogła uzyskać zamierzony efekt. Na marginesie dodam, że zdjęcia wykonałam na białostockim rynku i jego okolicach, pomimo gwarnej atmosfery jarmarku (nagrałam filmik i wkrótce wrzucę go na You Tube) oraz przypadkowego spotkania Włodka, przemiłego pasjonata fotografii, który oddaje serce w wykonywane zdjęcia.

A teraz... Panie i Panowie czas na NOIR...

Wpierw zapraszam na drobny poczęstunek. Może macie ochotę na skosztowanie specjałów kuchni w zabójczej restauracji /DEADLY RESTAURANT/? Zjecie smacznie, że palce lizać...nożem...
Photo DEADLY RESTAURANT by Ewa Dudkiewicz, Poland (Białystok) 2015

Nie macie ochoty? Szkoda... to przejdźmy się tą spokojną, boczną uliczką. Spójrzcie w górę, chyba się przejaśnia... o nie! znowu smok /DRAGON/ poluje na nierozważnych kominiarzy...
Photo DRAGON by Ewa Dudkiewicz, Poland (Białystok) 2015

Uciekajmy. Chyba zaczyna padać! Przeczekamy deszcz pod parasolami.
Już po deszczu /AFTER THE RAIN/. Jesteśmy wszyscy? Och! Chyba nie... bo na ziemi leży porzucony parasol...

Photo AFTER THE RAIN by Ewa Dudkiewicz, Poland (Białystok) 2015

Dostrzegam w Waszych oczach, że spacer powoli zaczyna Was nużyć. Dobrze. Zapraszam do moich przyjaciół. Mieszkają niedaleko, parę kroków stąd. Tylko proszę! Kiedy wejdziemy do środka nie zaglądajcie do żadnych pokoi, szczególnie tego na parterze, pierwszego po prawej. Nawet, nie patrzcie przez dziurkę od klucza /KEYHOLE/...
Photo KEYHOLE by Ewa Dudkiewicz, Poland (Białystok) 2015

Prosiłam przecież! Właściciele tego na prawdę nie lubią. No dobrze, i tak jesteśmy w środku /INSIDE/, przejdźmy więc korytarzem dalej. Tam na końcu już ich widzę. Czekają na Was...
Photo INSIDE by Ewa Dudkiewicz, Poland (Białystok) 2015
To ja Was dzisiaj zostawiam, korzystajcie z uroków Białegostoku, bo od jutra nowe miejsce odkrywania tajemnic w stylu NOIR - Wigry w powiecie suwalskim.

POLAND in NOIR - DAY 6

Obudziłam się dzisiaj co nieco później i celowo nigdzie się nie spiesząc. Postanowiłam, w przeciwieństwie do wczoraj, nie mieć żadnych oczekiwań i nawet trochę poleniuchować, aby nabrać dystansu i świeżego spojrzenia.
Od poniedziałku, pomijając kwestię przemieszczania się, codziennie kilka godzin fotografowałam, a kolejne poświęcałam na pracę nad dopracowywaniem detali na komputerze.
Zdjęcie, które według mnie ma choćby najmniejsze uchybienie trafia do kosza, ewentualnie - w drodze czasowego ułaskawienia - do osobnego folderu i musi czekać na swój lepszy czas.


Mój plan więc był prosty - iść w miasto. Oczywiście z aparatem, ale to było wszystko, gdyż mój umysł był czysty i nie zmącony żadną myślą o poszukiwaniu tematów. Jak się skończyło? Sześć godzin fotografowałam, a teraz czwartą siedzę przy komputerze :)

A wszystko zaczęło się od Frantiska, wesołego kataryniarza z Czech. Przyjechał do Białegostoku, tak jak jego koledzy i koleżanki na jutrzejszy jarmark połączony z występami kataryniarzy. Jak przystało na bratanków, od razu się dogadaliśmy, i nie tylko specjalnie założył wąsy do zdjęć, ale poprosił o sesję fotograficzną na białostockim rynku. Miał argument - był w przebraniu Dobrego Wojaka Szwejka...a któż odmówi Szwejkowi? Oto i nasz kataryniarz /ORGAN-GRINGER/:
Photo ORGAN-GRINGER by Ewa Dudkiewicz, Poland (Białystok) 2015
Po jakimś czasie doszłam do wniosku, że Frantisek może cały dzień pozować, więc skończyliśmy na wspólnym zdjęciu i uścisnęliśmy sobie dłoń na pożegnanie. Dopełniłam jeszcze formalności, wysyłając wspomniane zdjęcie na Instagram i Facebooka, i stwierdziłam, że nie chowam już aparatu.
Uczciwie. 

Tematy do kolejnych fotografii same "rzucały mi się w oczy". Poniżej zdjęcie o nazwie sami we dwoje /ALONE TOGETHER/. Dwóch mężczyzn, którzy zwyczajnie przysiedli na ławce. Nie znają się, ale w jakiś sposób stanowią jedność. Gdybyśmy na chwilę oddzielili ich od otoczenia? Zobaczcie...
Photo ALONE TOGETHER  by Ewa Dudkiewicz, Poland (Białystok) 2015

Następne zdjęcie to wynik szczęścia i cierpliwości. Wykonałam je w kościele, który akurat był otwarty, więc weszłam. Zrobiwszy kilkanaście ujęć kierowałam się do wyjścia, kiedy wleciał gołąb i spacerował sobie w poszukiwaniu okruszków (co ciekawe, sporo ich znalazł). Nie myślcie, że te zdjęcie wyszło za pierwszym razem. Tak dobrze, jak z wróblem już nie było. Dobre kilka minut chodziłam za nim po kościele budząc niezdrowe w tym miejscu zainteresowanie. W końcu, po moich trudach, zapozował mi przechadzając się majestatycznie w moją stronę, stąd nazwa Wasza Ekscelencjo /YOUR EXCELLENCY/
Photo YOUR EXCELLENCY by Ewa Dudkiewicz, Poland (Białystok) 2015
Szczęśliwa z osiągnięcia zamierzonego efektu wyszłam i postanowiłam zrobić sobie kolejny w spacer. Kiedy minęłam cerkiew dopadło mnie pragnienia, a potem natchnienie. Spojrzałam przez pryzmat plastiku w połowie wypełnionego wodą gazowaną. Teraz Wy możecie zobaczyć fragment architektury miasta, jak w zaczarowanej butelce /WONDER-BOTTLE/. Dodam, że odwróciłam ją dnem do góry.
Photo WONDER-BOTTLE by Ewa Dudkiewicz, Poland (Białystok) 2015
Zakończę ten post, w pewnym sensie tak, jak go zaczęłam. Fotografią z muzyką w tle. Ostatnim miejscem, do którego się udałam przed powrotem do hotelu, były Ogrody Branickich, gdzie odbywały się plenery muzyki klasycznej. Ponieważ "chodzi za mną myśl" o zmierzeniu się z fotografią wykonawców scenicznych (muzyków, aktorów), takiej okazji nie mogłam zmarnować.  Trzech fotografów uzbrojonych w potężne obiektywy okupowało już małą scenę, lecz pomyślałam - idź i czyń swoją powinność...najwyżej powiesz przepraszam, uśmiechniesz się i oddalisz. Słuchajcie, nikt mi nie przeszkadzał, a dźwiękowcy ustąpili mi nawet miejsca, gdy ustawiałam się do wykonania zdjęć. Pewność w oczach i ruchach to podstawa!
Fotografię zatytułowałam odcienie muzyki/SHADES OF MUSIC/ i zostawiłam prawie w stanie surowym. Chcę pokazać grę bieli, czerni i całego uniwersum ich odmian, które jak cały świat artystyczny, ma tyle odcieni, ile fantazja ich twórców...
Photo SHADES OF MUSIC by Ewa Dudkiewicz, Poland (Białystok) 2015
Jutro zostanę w Białymstoku, bo jarmark zapowiada się niezwykle ciekawie. W poniedziałek wyruszam dalej. Ja już wiem gdzie, ale o tym też napiszę w kolejnym poście.

POLAND in NOIR - DAY 5

Tatarzy w Polsce to kilkaset lat tradycji. Dzisiaj postanowiłam jej doświadczyć. Na Podlasiu możecie spotkać wiele ciekawych szlaków turystycznych, jednym z nich jest właśnie Szlak Tatarski. Nie ukrywam, że miałam wysokie oczekiwania, gdyż temat świetnie współgrał z moim cyklem (m.in. dlatego wybrałam Białystok, jako bazę noclegową).
Teraz, po całym dniu wojaży (140 km na liczniku) mam już pierwsze przemyślenia i odczuwam lekki niedosyt. Odwiedziłam Supraśl, Krynki i Bohoniki. Zatrzymywałam się także w innych, malutkich wsiach lub nawet stając na poboczu drogi, kiedy dostrzegałam coś, co mnie zaintrygowało (na dowód zdjęcie zrobione na olbrzymiej kłodzie i opublikowane na FB)... a raz nawet mnie zatrzymali, ale to była straż graniczna i standardowa kontrola drogowa.

Pomimo kiepskiej aury (chociaż ciężkie, ciemne chmury tworzą klimat), której obiektywy nie kochają, kolejny raz zrobiłam kilkaset zdjęć. Ostatecznie wybrałam kilka i już o nich opowiadam!

Pierwszym miejscem, które odwiedziłam było Muzeum Ikon w Supraślu. Mieści się w zabudowaniach monasteru supraskiego. Oprowadza przewodnik i obowiązuje smutna reguła dla fotografujących - zakaz robienia wewnątrz zdjęć. Wtedy, takim zdeterminowanym, jak ja pozostają dwie metody. Jedną z nich pominę, bo wstyd. Druga, to zapytać się uprzejmie o możliwość wykonania jednego lub dwóch zdjęć i mieć nadzieję na pozytywną odpowiedź. Co usłyszałam? "Jak się pani ładnie zapytała, to proszę". To proszę - zdjęcie nazwałam struktura /STRUCTURE/ - kształty, gradacja światła, odblaski, łańcuchy, gołębie... czego tu nie ma! Jednakże, w moim odczucie, jest pewna logika i układ.

Photo STRUCTURE by Ewa Dudkiewicz, Poland (Supraśl) 2015

Pozostanę w temacie konstrukcji i formy (Ci, którzy mnie znają, już się nie dziwią, że się tym zachwycam). Kolejne zdjęcie zrobiłam bez pozwolenia, bo tam, gdzie było można, czyli na dworze w ogrodowej altance. Dokładniej - sfotografowałam środkowy element sufitu. Drewniany sufit pająka /SPIDER`S WOOD CEILING/.
Jeżeli ktoś może, to uśmiecham się o rozszyfrowanie tekstu :)

Photo SPIDER`S WOOD CEILING by Ewa Dudkiewicz, Poland (Supraśl) 2015

Po opuszczeniu murów klasztornych i posileniu się w samochodzie kanapką i gorącą herbatą pojechałam trasą 674 w kierunku Krynek. W tym czasie, przestało padać. Zaczęło lać. Zatrzymałam się jednak przy prawosławnym cmentarzu. Dłuższy spacer zamieniłam na szybki marsz i dopracowywanie metody, jak robić zdjęcia, ale nie zamoczyć aparatu. Najlepiej szukać zadaszeń...ale na cmentarzu to nie takie łatwe. Po wyjściu przed bramę cmentarną, po drugiej stronie drogi leżała olbrzymia kłoda zabezpieczona przed niepowołanymi turystami...ale co tam dla "Ewy na krańcu Polski". Tą historię znacie z Facebooka, więc nie będę się powtarzać.
Jedziemy dalej. Do Krynek. Za chwilę jednak zrobiłam kolejny postój. Po pierwsze, niebo przestało tak intensywnie płakać, po drugie, po prawej stronie zachęcająco wyglądał park krajobrazowo-rekreacyjny ze ścieżkami edukacyjnymi. Opłacało się. Zdjęcia po deszczu zawsze są piękne, a moje jest szczęśliwe. Szukaliście kiedyś czterolistnej koniczynki? Ja też... i znalazłam z dwoma listkami gratis. Dlatego zdjęcie nazwałam szczęście w sześciu listkach /HAPPINESS IN SIX LEAVES/
Photo HAPPINESS... by Ewa Dudkiewicz, Poland (on the road) 2015
Szczęście stało kilometr dalej. Straż graniczna i rutynowa kontrola drogowa. Sprawdzanie mojej skromnej osoby nie trwało zbyt długo, pogadałyśmy jeszcze chwilę o fotografii i odjechałam, bo nadjeżdżał kolejny kandydat. 

Chwilę potem zrobiłam to zdjęcie o nazwie nie patrz wstecz  /DON`T LOOK BACK/
Photo DON`T LOOK BACK by Ewa Dudkiewicz, Poland (on the road) 2015

Dojechałam w końcu do Krynek, miejscowości przy granicy polsko-białoruskiej słynącej z nietypowego rynku z dwunastoma promieniście odchodzącymi uliczkami. Nie ukrywam, że skupiona na walorach gastronomicznych (zjadłam w gospodzie przepyszny rosół z kołdunami za całe 6 zł.), tylko jedna z fotografii wydaje mi się warta Waszego spojrzenia. Nazywa się miejsca /SEATS/ i została zrobiona w Kościele św. Anny.
Photo SEATS by Ewa Dudkiewicz, Poland (Krynki) 2015

Miałam jeszcze krótką przygodę z poszukiwaniem tamtejszych ruin, ale post jest już dość wyczerpujący, więc pora na ostatnią miejscowość.

Bohoniki. Wreszcie ślad tatarski! Prawdziwa Gmina Muzułmańska . Zaparkowałam na terenie Domu Pielgrzyma (dziękuję) i po przejściu na drugą stronę, udałam się do meczetu, po którym oprowadza sam Imam! Meczet składa się z dwóch pomieszczeń, osobnym dla kobiet i mężczyzn (można oglądać i fotografować oba, oczywiście po ściągnięciu obuwia).
Ja, wybrałam dla Was fotografię o tytule tutaj /HERE/, gdzie rzeczywiste są tylko książki z prawej strony oraz ich zarys na dole po lewej... tło, to już nie Polska...
Photo HERE by Ewa Dudkiewicz, Poland (Bohoniki) 2015
Pobyt w Bohonikach zakończyłam odwiedzając mizar, czyli muzułmański cmentarz. Wykonałam tam serię zdjęć, jednakże najbardziej ujęło mnie i przemówiło ostatnie, zrobione od niechcenia przy wyjściu. Miałam problem z nazwaniem go, więc zostanę przy słowie ławka /BENCH/ i niech każdy dopisze sobie własną interpretację.
Photo BENCH by Ewa Dudkiewicz, Poland (Bohoniki) 2015