POLAND in NOIR - wnioski /conlusions/ - cz. III

W części trzeciej, podsumowującej spostrzeżenia, czas najwyższy na rzecz najistotniejszą. TEMAT podróży - powód i cel wyjazdu. Świadomie pragnę poświęcić mu osobny post i to dopiero teraz, kiedy masz już, Czytelniku, wyobrażenie o zapleczu technicznym oraz logistycznym. Wiesz, że to nie wypoczynek i urlopowe imprezowanie, a przemyślana strategia organizacji swojej drogi.

Całkowicie odmiennie rzecz się ma z "tematem" - tutaj nic nie było pewne, a wręcz przeciwnie!  

Po powrocie do domu i odczekaniu kilku dni, aby nabrać właściwego dystansu - wywołałam zdjęcia publikowane na blogu, dla ich oceny i analizy. Moje motto brzmi - tam, gdzie kończą się słowa, zaczyna się obraz - dlatego fotografie stanowiły dopełnienie tekstów, jednakże częściej to właśnie do zdjęć wymyślałam historyjki.  Nadal nie potrafię odpowiedzieć, co jest dla mnie ważniejsze, wiem natomiast, w jakim kierunku chcę podążać, i że muszą tam spotykać się obraz ze słowem. To jedna z odpowiedzi, którą dała mi podróż, jednakże pytań było o wiele więcej...

Wpierw wymyśliłam tytuł POLAND in NOIR i kierując się instynktem, wydobywałam to, co narcystyczne, obsesyjne, impulsywne, aby tworzyć własną retrospekcję rzeczywistości.  Miałam więc do dyspozycji tylko myśl przewodnią, otwarty umysł i zmysł migawki. Czego się obawiałam? Głównie kryzysu twórczego, on zawsze przychodzi i należy się z tym pogodzić, przeczekać i znów frunąć na fali natchnienia. O dziwo! Przez 14 dni nie zaznałam utraty weny (i to zarówno w pisaniu, jak i w fotografowaniu). Miałam lepsze i gorsze dni, jednakże intensywność i duża dawka bodźców, którą sobie zaserwowałam, chyba była najlepszym remedium na stany "zawieszenia".
Istotnym jest, aby uświadomić sobie, jaki posiadamy typ osobowości i charakteru i tak dawkować wrażenia, by cały czas pozostawać emocjonalnie wrażliwym i pobudzonym. Dla mnie, najtrudniejszym okresem były dwa deszczowe dni nad jeziorem Wigry, kiedy całodzienna ulewa utrudniała wykonywanie zdjęć bez ryzyka zniszczenia sprzętu, a na dodatek męczyła mnie samotność przy tak melancholijnej i depresyjnej aurze. Dla introwertyka może byłby to raj, dla mnie - istne piekło. Kiedy ruszyłam dalej, czułam się, jakbym odzyskała wolność. Tam też wykonałam zdjęcie pt. CIEŃ /SHADOW/, którego tytuł najlepiej odzwierciedlał mój stan psychiczny. Fotografia przedstawia odbicie mojej sylwetki (ciemna, zakapturzona postać po lewej stronie trzymająca w ręku mapę - to ten jasny prostokąt u dołu) w szybie opartej o płot, za którym dominowała bujna roślinność. W odbiciu dostrzeżecie również elementy budynku, to hotel, w którym nocowałam. Tak więc, nie ma zmarnowanych sytuacji!

Photo SHADOW by Ewa Dudkiewicz, Poland (Wigry) 2015
Jeszcze jedna rada na koniec tego postu (wielu fotografów ją zna, ale powtórzę, bo warto) - stosuj zasadę 180 stopni - odwracaj się i szukaj kolejnych okazji! Uwierz, że one na Ciebie czekają.