CIENIOKRADY
CZĘŚĆ DRUGA
Photo "Wine and Fire" by Ewa Dudkiewicz, Poland 2017 |
Pani M.
Nie chciała go porzucać, ale ta gra stawała się odrobinę niebezpieczna. Infantylnie zauroczył się jej delikatnymi dłońmi, które mógł całować i pieścić bez końca - tak przynajmniej wciąż powtarzał. Mówił jeszcze wiele innych głupstw, które by jej schlebiały, gdyby nie zazdrosny mąż i widmo rozwodu, kiedy dowie się o ich romansie. Zresztą, kolejnym z wielu grzechów, tajemnic i błędów kapryśnej żony niewiernej.
- co podać? Kelner wyrósł obok niej, niczym posąg z zaświatów. Delikatnie odchylił się, próbując unikać wzrokowego spotkania z lubieżnym rowkiem pomiędzy ściśniętymi piersiami klientki.
- espresso, proszę.
- czy życzy sobie pani jeszcze czegoś?
Powoli podniosła głowę i przyglądając się jego szorstkiemu, kanciasto ociosanemu podbródkowi, odpowiedziała powoli sylabizując słowa - jestem spragniona...
Powoli podniosła głowę i przyglądając się jego szorstkiemu, kanciasto ociosanemu podbródkowi, odpowiedziała powoli sylabizując słowa - jestem spragniona...
- tak, rozumiem. Kelner nieznacznie zmniejszył odległość i pochyliwszy się w stronę falującego w rytm oddechu biustu, poczuł potrzebę oblizania ust, które stając się nagle suche domagały się natychmiastowego nawilżenia.
- dla mnie cappuccino. Cappuccino, proszę!
Mokry język kelnera zniknął, a jego właściciel, który ponownie przyjął profesjonalną postawę skierował spojrzenie w prawą stronę, skąd dobiegał ostry, męski głos. Towarzysz ponętnej damulki, trzydziestoletni, umięśniony goryl, który przed chwilą dosiadł się do stolika spoglądał spode łba i chyba nie chciał nic więcej zamawiać.
- oczywiście, zaraz państwu podam kawy.
Po chwili zostali sami trwając w milczeniu - ona i jej prywatny instruktor jogi z jędrnymi pośladkami, które uwielbiała drapać paznokciami, ugniatać i nie wypuszczać do ostatniego oddechu. Zmrużyła oczy i wzięła delikatny oddech. Musi się opanować. Zaraz mu powie żegnaj, więc powinna trwać niewzruszona i chłodna, jak poranna mgła.
- Jesteś dzisiaj nieobecna. Czy coś się wydarzyło?
Wyciągnął prawą rękę, by dotknąć jej dłoni zaciśniętych i splecionych w neurotycznym uścisku wokół małego, szklanego wazonika z czerwoną różą, jedyną ozdobą na stoliku. Nie zdążył. Cofnęła ręce w tym samym momencie, gdy kelner stawiał białe filiżanki z aromatycznymi napojami.
- posłuchaj, wypijemy kawę, ja powiem ci coś ważnego, a ty nie będziesz mi przerywać, nie będziesz zadawać pytań, po prostu będziesz milczeć. Co więcej, pozwolisz mi wstać i wrócić do domu. Rozumiesz?
Ostatnie słowo zabrzmiało, jak żebracza prośba, ale nie potrafiła wykrzesać z siebie więcej zimna. Czuła ciśnienie krwi szybko pompowanej przez oszalałe z emocji serce. Próbowała wyrównać oddech, ale tylko połykała haustami powietrze, co pogarszało jeszcze całą sytuację.
Ostatnie słowo zabrzmiało, jak żebracza prośba, ale nie potrafiła wykrzesać z siebie więcej zimna. Czuła ciśnienie krwi szybko pompowanej przez oszalałe z emocji serce. Próbowała wyrównać oddech, ale tylko połykała haustami powietrze, co pogarszało jeszcze całą sytuację.
- chcesz mnie zostawić? Jego pytanie zabrzmiało, o dziwo, naturalnie i spokojnie.
- boję się, że mój mąż coś podejrzewa. Nie mogę ryzykować - odpowiedziała cicho, po czym agresywniej dodała - miałeś się nie odzywać!
Chciała sięgnąć po espresso, ale poczuła, że powinna wstać i odejść. Każda sekunda dłużej w jego obecności osłabiała jej determinację. Teraz albo nigdy. Poderwała się z krzesła i chociaż poczuła lekki zawrót głowy, jednak zaciskając palce na skórzanym pasku torebki wykonała krok w stronę wyjścia.
Nie wołał, nie próbował jej zatrzymywać. Siedział w milczeniu przy stoliku pijąc chłodnawe i przesłodzone cappuccino i wpatrując się w nietkniętą filiżankę espresso. Pogardziła nią tak samo jak nim. Dziwka! Wykorzystała go i zostawiła bez jednego słowa przepraszam. Dziwka! Jeszcze musi za nią płacić. Bogata szmata a zamówiła na jego koszt i sobie poszła. Tak zwyczajnie, jakby wychodziła ze sklepu nic nie kupując, bo towar był wadliwy, zepsuty, beznadziejny...
Nie wołał, nie próbował jej zatrzymywać. Siedział w milczeniu przy stoliku pijąc chłodnawe i przesłodzone cappuccino i wpatrując się w nietkniętą filiżankę espresso. Pogardziła nią tak samo jak nim. Dziwka! Wykorzystała go i zostawiła bez jednego słowa przepraszam. Dziwka! Jeszcze musi za nią płacić. Bogata szmata a zamówiła na jego koszt i sobie poszła. Tak zwyczajnie, jakby wychodziła ze sklepu nic nie kupując, bo towar był wadliwy, zepsuty, beznadziejny...
- dziwka - wyszeptał zaciskając pod stołem pięści w bezsilnej złości.
---------------------------
"Cieniokrady" - tekst stanowi część opowiadania "Noc w Motelu InCube". Jeżeli chcesz wrócić do początku historii zacznij od postu Night in the InCube Motel /part I/ z 18.grudnia 2016 roku.
Całość to literacki eksperyment, gdyż kolejne fragmenty piszę inspirując się pomysłami Czytelników "co mogłoby wydarzyć się dalej?". Masz ochotę przyłączyć się do zabawy? Napisz komentarz lub maila na adres e.dudkiewicz@gmail.com